Pojedynek: książka vs e-book. Tradycyjne czy nowoczesne. Co wybierasz?

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
45 komentarzy
Udostępnij:

Uważam, że szanse na zwycięstwo są równe. Mocne i słabe strony ma zarówno książka, jak i e-book. Jedynym sprawiedliwym sędzią w tym pojedynku jesteś Ty. Zdecyduj, co wygra!

W jednej okładce jedna książka – w jednym czytniku 100 000 książek

Pokusić się o zmieszczenie w jednej okładce sagi R.R. Martina? Hmm… książka takich gabarytów mogłaby śmiało posłużyć Ci jako pufa albo stolik nocny. W czytniku – no problem! Wystarczy jedna mała ikonka i całą serię masz „na kliknięcie”.

Książka pachnie – e-book nie pachnie

 Na początku książka ma zapach druku, papieru, nowości. Miły zapach. Jako ciekawostkę powiem, że właśnie ta woń zainspirowała niemieckiego perfumiarza Geza’a Schön’a do stworzenia perfum „Paper passion”. Buteleczkę zamknął w opakowaniu, które otwiera się jak książkę.

Z czasem kartki Twojego dzieła przesiąkają domem, zapachem dłoni, perfumami… E-book też zapewne ma jakiś swój zapach, ale nie słyszałam, żeby ktoś się nim delektował.

Książka jest ciężka – czytnik e-booków jest lekki

Upchnąć encyklopedię, albo jakiś słownik do damskiej torebki – trudna sprawa. A jeśli już Ci się uda, to kto chce dźwigać takie ciężary?! Trzeba przecież oszczędzać kręgosłup. Walizka daje większe możliwości niż torebka. Jadąc na wakacje da się do niej włożyć sporo różnych pozycji. Tylko, czy warto dopłacać za nadbagaż??? Oczywiście to pytanie retoryczne. Czytnik ze wszystkim czego dusza zapragnie zmieści się nawet w kopertówce. A więc na urlop możesz zabrać dosłownie wszystko, co planujesz przeczytać.

Książki nie trzeba ładować, działa zawsze – w czytniku może paść bateria

Ta różnica zdecydowanie przemawia na korzyść książki. Co może być gorszego niż czytnik, który wyłączy się w najciekawszym momencie lektury? Książka nie wywinie Ci takiego numeru. Jeśli Ty nie przerwiesz czytania, ona na pewno tego nie zrobi, chyba że się skończy 😉

Książka nie jest wodoodporna – czytnik e-booków jest wodoodporny

Zaczytać się leżąc na trawie i delektując letnim deszczem. Z tradycyjną książką to raczej nie możliwe, chyba, że chcemy spisać ją na straty. Wodoodporny czytnik sprosta takim fantazjom. Podobnie jest z bardzo wzruszającymi lekturami. Jeśli masz skłonności do wylewania morza łez, kiedy coś Cię rozczula, to w przypływie emocji doszczętnie zalejesz książkę. Nad e-bookiem możesz spokojnie się wypłakać.

Do książek jest dużo super gadżetów – do e-booków nie ma

Rozmaite zakładki, podpórki, specjalne książkowe lampki, podkładki… Jest w czym wybierać, a producenci gadżetów naprawdę potrafią zaskakiwać pomysłami. Zabawne, eleganckie, piękne, fantazyjne, funkcjonalne i przydatne – na pewno znajdziesz coś dla siebie. Książkowy gadżet to też fajny pomysł na prezent. Świat e-booków w tej materii zdecydowanie nie ma Ci do zaoferowania nic specjalnego.

Książki zajmują dużo miejsca na półkach – czytnik z e-bookami zajmuje mało miejsca

W tej kategorii wygrywa e-book. Piękna biblioteczka z regałami książek pod sam sufit – marzenie. Niestety spełnić je mogą nieliczni. Posiadacze kawalerek, czy m-3 na taki luksus nie mogą sobie pozwolić. Półki muszą zając przedmioty codziennego użytku. I niestety garnek wygra z książką. A chciałoby się mieć i tę i tamtą pozycję. Na kilku-calowy czytnik zawsze znajdziesz miejsce.

Zgubienie książki nie jest kosztowne – zgubienie czytnika ostro uderzy po kieszeni

Tym razem punkt dla książki, choć może to być dyskusyjne. Dlatego, żeby uprościć sprawę nie biorę pod uwagę kwestii emocjonalnych, sentymentalnych i kolekcjonerskich. Zimna kalkulacja. Zatem jeśli zgubisz, czy zostawisz gdzieś książkę, którą właśnie czytasz, to stać Cię, żeby kupić drugą. I nie musisz z tego powodu przymierać głodem. Jak zgubisz czytnik z e-bookami, to Cię zaboli nie tylko emocjonalnie, ale i finansowo.

Książki trzeba sprzątać, pielęgnować – czytnik nie wymaga tyle atencji

Planujesz porządki na półkach z książkami? Zarezerwuj sobie na to wolne popołudnie. Zdejmowanie z półek, odkurzanie, wycieranie, ustawianie. Ufff… i nie masz już na nic siły. Ogarnięcie czytnika z e-bookami jest zdecydowanie łatwiejsze, mniej czasochłonne i mniej męczące. Co za tym idzie – masz więcej czasu na czytanie!

Każda książka jest inna – e-booki nie różnią się za bardzo

Okładka, papier, druk, wielkość, kształt, ilustracje, sprawiają, że tradycyjna książka naprawdę potrafi cieszyć oko. Dzięki temu sprawia też, że czytanie jest nastrojowe, klimatyczne i ma w sobie coś magicznego. E-booki cóż…..to trochę jak wczasy last minute z all inclusive w hotelowych kurortach. Oglądając zdjęcia z różnych miejsc, nie bardzo można je rozróżnić.

Książki nie da się czytać po ciemku – e-book możesz czytać ze zgaszonym światłem

Wyłącz tę lampkę w końcu, nie mogę zasnąć! Przestań już czytać i zgaś to światło! To ciągłe pretensje, kiedy z kimś się dzieli sypialnię. Są bowiem tacy, u których potrzeba spania przeważa zdecydowanie nad potrzebą czytania. Żeby uniknąć zrzędzenia, czy też kłótni, przerywasz w połowie zdania i zasypiasz z poczuciem niespełnienia. Czytnik rozwiązuje takie problemy. Możesz czytać choćby do rana, a delikatny odblask ekranu czytnika na pewno nie będzie nikomu przeszkadzał.

Czytanie książki to dobry wzorzec dla dziecka – czytanie e-booka nie daje takiego przykładu

Żeby zaszczepić w dziecku miłość do czytania, trzeba między innymi przy nim czytać. I to czytać książki, bo to słowo i przedmiot są dla maluszka zrozumiałe. Maluch widzi, jak czytasz i chce Cię naśladować. Zaczyna więc sięgać po swoje książeczki 🙂 A na e-booki przyjdzie jeszcze czas.

Jak widać jest remis. Ja osobiście lubię zarówno tradycyjne książki, jak i e-booki. To, co czytam zależy od sytuacji. Na wakacje wolę zabrać e-booki, w domu lubię rozsiąść się wygodnie z książką. Do wanny zabieram czytnik, a książki lubię dawać w prezencie. Wniosek jest jeden – nie ważne czy czytasz tradycyjną książkę czy e-booka. Ważne, że czytasz.  A co Wy preferujecie: tradycyjną książkę, czy e-book?

Udostępnij:
3 czerwca 2015

45 odpowiedzi na “Pojedynek: książka vs e-book. Tradycyjne czy nowoczesne. Co wybierasz?”

  1. Avatar pixel pisze:

    ja wole ksią zke

  2. Avatar hecol pisze:

    Ja wolę ebooki i tylko takie juz używam. Lekkie, pojemne, tanie. Główny argument to waga vs ilość zasobów.

  3. Avatar Angelika0097 pisze:

    I e-book i książka mają swoje zalety. Ja osobiście wolę czytać książkę w papierowym wydaniu do e-booków nie potrafię się zabrać

  4. Avatar Izabella Partyka pisze:

    E-booki sa lepsze. A czemu? Bo czytniki są zwyczajnie wygodniejsze. Mam Inkbooka Prime HD i szczerze, to komfort czytania na nim a tradycyjnej ksiązki jest nieporównywalny. Podświetlanie, dostęp do biblioteki, android, mozliwość personalizacji, 8GB pamięci…Myślę, że to wystarczy…A nie. Dodam ostatni argument. WAGA 🙂 Pozdrawiam czytelników książki tradycyjnej 🙂

    • Avatar Ewelina Różycka pisze:

      I tu się w pełni zgadzam. Dla mnie to argumenty nie do przebicia, a mam ten sam czytnik więc moja opinia jest miarodajna.

  5. Avatar Maciej Zabur pisze:

    To takie „argumenty na siłę”, co tylko przemawia za tym, że nie ma żadnych plusów posiadania książek tradycyjnych. A mówienie: „tylko czytanie książki papierowej jest przykładem dla dzieci” bez żadnych dowodów obiektywnych jest już odlotem.

  6. Avatar Rafał pisze:

    Żaden nowomodny wynalazek nie zastąpi prawdziwej książki. Książki pachnącej atramentem z pióra mnicha, który przepisywał ją odręcznie przez ostatnie dziesięć lat. Piorun niech trafi Gutenberga i jego piekielny wynalazek!

    Życzę niektórym trochę więcej otwartości na nowe 😉

  7. Avatar Krzysztof Jasiński pisze:

    Mam Inkbooka od Arta tech i jest solidnie wykonany, wygodnie się z niego korzysta, a co najważniejsze jest lekki i bardzo poręczny. To dla mnie ogromny plus. Dobrze leży w dłoni- teraz czytanie to sama przyjemność. Po co utrudniać sobie życie, jak można ułatwić. Jeden czytnik zamiast stosu książek. Ja jestem na tak.

  8. Avatar Monia pisze:

    Nie chcę wyjść na czepialską ale moim zdaniem te przykłady nie mają sensu. Na przykład kogo obchodzą jakieś tam zakładki i lampki do książek. Większość ludzi nie zwraca na to uwagi. Moje zakładki to albo wyrwane kartki z zeszytu albo chusteczka. Pominęłaś jeden BARDZO ważny przykład (ważniejszy niż wszystkie te razem wzięte). Zapomniałaś o tym, że książki są z papieru, a papier z drzew. Powinnaś poświęcić temu trochę żeby każdy mógł się zastanowić, czy ważniejsze jest niszczenie drzew czy zużywanie energi na podładowanie czytnika. Może chciałaś być inna i pominąć temat o którym wspominają wszyscy na swoich blogach o książkach i w postach tego typu, ale dzięki temu tematowi post stałby się ciekawszy. Dziękuję.

  9. Avatar Max Nrws pisze:

    Przede wszystkim, ebook, to usługa cyfrowa i tak jak muzyka, audiobooki w mp3, filmy cyfrowo (generalnie bez nośnika) tracą wartość materialną. O ile książki można przekazać w spadku, czy nawet podarować do biblioteki, to z ebookami czegoś takiego nie zrobimy. Można pożyczyć osobom, z którymi się jest w „osobistym stosunku towarzyskim”, ale w momencie naszej śmierci, tak udostępnione ebooki stają się pirackimi kopiami. Sam kupuję ebooki, tylko w promocjach, a wartościowe pozycje w formie papierowej. No i jeszcze kwestia zapamiętywania treści, ebooki (przynajmniej u mnie) wylatują z głowy w takim samym stopniu jak wypożyczone z biblioteki, a te które na własność i „spoglądają” na mnie z półki, ciągle w pamięci, mimo, że tylko grzbiet okładki.

  10. Avatar ELI pisze:

    niektórzy nie mają wyjścia – dla osób mieszkających po za granicami Polski e-book to jedyna szansa na czytanie w języku polskim ( chociażby po to żeby nie zapomnieć ortografii itp) koszty wysyłki książek za granicę potrafią być wyższe od ceny książki niestety .

    • Aleksandra Aleksandra pisze:

      Droga Eli, cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę. Bardzo cenne spostrzeżenie. Ja z perspektywy mieszkania w Polsce nie pomyślałam o tym. Dzięki za trafny komentarz 🙂

  11. Avatar Joaśka pisze:

    Musiałam znacznie odchudzić swoją bibliotekę i teraz kupuję mniej książek papierowych i czytam sporo e-książek. Korzystam z tabletu, bo na razie czytnik i tablet to dla mnie luksus.
    Mam wrażenie, że obcowanie z książką elektroniczną jest innym „doświadczeniem sensorycznym” niż czytanie tradycyjnej lektury.
    Czytam jednocześnie wiele e-booków. Niektóre kończę, inne mnie nudzą i odkładam je na później lub na wieczne nieczytanie.
    W przypadku książek papierowych miałam zawsze skuteczność bliską 100% – wybraną i zakupioną książkę praktycznie zawsze czytałam od deski do deski…
    Dla mnie pojedynek nie istnieje. Jedno i drugie z powodzeniem egzystuje razem.
    Chociaż… książek papierowych kupuję teraz mniej…
    Miałam dwie ściany książek, teraz zostały mi dwa małe regały najulubieńszych, reszta gdzieś w e-chmurze.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Joasiu, w tym komentarzu zawarłaś kwintesencję pojedynku między książką a czytnikiem – „inne sensoryczne doświadczenie”. Doskonale ujęte. To mówi wszystko i wyjaśnia 🙂 Ciekawe jest też spostrzeżenie z niedoczytywaniem e-książek. Coś w tym jest, bo ja mam podobnie. Trudno mi było przerwać książkę nawet jeśli była średnia. Miałam poczucie wewnętrznego „nie wypada”. W przypadku e-booków nie dręczą mnie wyrzuty sumienia – jak coś mi się nie podoba, nie czytam 🙂

  12. Avatar Beata pisze:

    Ha! Jedno i drugie ma wiele zalet, co zresztą wynika z powyższego posta. Ja kupuję ebooki na czytnik (mam mało miejsca na papierowe książki, poza tym czasem wyjeżdżam i nie mogę się zdecydować, co pojedzie ze mną), a oprócz tego chodzę do biblioteki, (nawet dwóch) i bynajmniej nie wychodzę stamtąd z pustymi rękami.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Beato, dzięki za komentarz 🙂 też jestem zdania, że i jedno i drugie jest ok – wszystko zależy od sytuacji, możliwości itp. Najważniejsze, żeby czytać 🙂 a to, że chodzisz do biblioteki jest po prostu super!

  13. Avatar licens pisze:

    Możecie wychwalać swoje wirtualne śmieci, a i tak pozostanę z fizycznie namacalną, prawdziwą książką i nic tego nie zmieni. E-book, to jak lizanie kobiety przez szybę.

  14. Avatar Dorota pisze:

    książka jest bardziej osobista, jest jak przyjaciel. Powstaje więź między czytającym a papierową książką, szelest przewracanych kartek ich zapach , dotyk… Owszem czytnik jest lżejszy, może wygodniejszy , z pewnością ma wiele zalet ale jest urządzeniem nie wytwarza bliskości. Czytana treść w formie książki inaczej zapada w pamięci. Odrzucać książkę to tak jakbyśmy żywe stworzenie (zwierzę a nawet człowieka) próbowali zastąpić zabawką- robotem.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Doroto, dzięki za komentarz 🙂 Bardzo trafne argumenty. Podoba mi się stwierdzenie, że książka jest jak przyjaciel. Zgadzam się w 100%! I z tym, że jest bardziej osobista również. Ja często na marginesach kartek robię mini notatki, zapisuję jakieś uwagi, spostrzeżenia itp. Oczywiście delikatnie ołówkiem 🙂 W czytniku tego nie robię. Zgodnie z moją wiedzą nie da się czegoś takiego zrobić, ale mogę się mylić 🙂

      • Avatar Mariusz pisze:

        A to już zależy od tego na jakim czytniku/oprogramowaniu czytasz… Regał z książkami musisz sobie wybrać do pokoju, taki, żeby pasował… To samo z czytnikiem i oprogramowaniem. Jak wiesz co szukać, to znajdziesz. Polecam czytnik z e-ink, ale z systemem operacyjnym na Androidzie i doinstalowanie stosownej aplikacji do czytania…

  15. Avatar Leia pisze:

    U mnie w domu nie ma ebooków, audiobooków itp. Są tylko książki. Starannie posegregowane, jeśli seria/cykl, to koniecznie całość. Każda ma swoje miejsce. Nie umiem inaczej.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Dzięki za komentarz 🙂 Też jestem fanką porządku i podobnie, jak Ty segreguję książki i filmy. Książki autorami, filmy reżyserami 🙂 A do tego i w jednym i w drugim przypadku gatunkami.

    • Avatar hecol pisze:

      Ja mam posegregowane zbiory ebookow w swojej sprofilowanej zalogowanej aplikacji. Działa nawet po zmianie smartfona na nowy.

  16. Avatar Yogi pisze:

    Książka była, jest i będzie książką. Całe życie czytałem książki, lecz od pewnego czasu zacząłem tęsknić za czytnikiem. Tak, tęsknić, ponieważ przed paroma laty przyjaciel pożyczył mi klawiszowego Kindla. Czytałem i owszem, ale prawdopodobnie wtedy nie dojrzałem do decyzji o zakupie urządzenia. Przyjaciel wiele podróżując, nie wyobrażał sobie brać kilku książek do samolotu.
    Zawsze czytałem sporo, ale prze ostatnie lata czytanie papieru kończyło się na jednym egzemplarzu miesięcznie – brak czasu, częste wyjazdy. Przełamałem się i…kupiłem Kindle PW3. Pierwszy tydzień był trudny. Sztywne to to, świeci, gdy trzeba, co załadować na pokład…?? Pytania, pytania, wątpliwości… Nawet nie zauważyłem, gdy w folderze Przeczytane, po tygodniu wylądowały dwie pozycje!! Mówię sobie WOW! Kiedy to się stało?! Otóż teraz czytałem na ławce, na której usiadłem na chwilę, czekając na konferencję, stojąc w korku na autostradzie. Pewnie, że nie ma nic lepszego, jak noc, łózko, cicha muzyka, a nie kawiarnia, samochód, ławka…
    Dzięki czytnikowi czytam więcej – mam metodę czytania nawet 10 książek na raz 🙂 a chodzenie z 10 książkami jest uciążliwe, wracam do pozycji przeczytanych kiedyś i pomimo tego, że papier pachnie, jest miły w dotyku, szelest kartek, ponad 3 tys książek na półkach otaczających mój pokój, to cieszę się, że kupiłem to bezduszne urządzenie. W promocji na Amzonie kupiłem etui, które włącza czytnik w momencie otwierania – jak książka! Jest też i minus zakupu. Kupuję wersję papierową i ebooka. Może z czasem oduczę się, ale lubię zaduch, jaki panuje w moim pokoju, bo ściany z książek pachną specyficznie. Jeśli ktoś ma czas, to nie polecam czytnika, bo może w każdej chwili sięgnąć po interesującą go pozycję. Dla kogoś takiego jak ja, ciągle w rozjazdach, to idealne rozwiązanie. No! Prawie idealne, bo plastik nie zastąpi papieru 🙂

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Yogi, dziękuję za komentarz, który czyta się z dużą przyjemnością 🙂 Najbardziej ujmuje mnie, że kupujesz książki tradycyjne i ebooki 🙂 Rozumiem to, bo sama tak robię. Oczywiście nie kupuję wszystkich, tylko te ulubione, do których lubię często sięgać, których tytuły lubię widzieć… Z kolei pełna podziwu jestem do tego, potrafisz ogarnąć aż 10 książek na raz! 🙂 Wow! Ja jestem w stanie czytać jednocześnie trzy różne pozycje, ale spróbuję więcej 🙂

      • Avatar Yogi pisze:

        Nie chciałbym robić wpisu off top, ale… Otóż tzw życie 🙂 wymusza na nas czasem pewne zachowania. Poza tym – nastrój, ciekawość, powoduje że dziś czytam to, a jutro jeszcze coś innego. Bywa, że poranek zaczynam od czegoś, a dzień kończe na czymś… Pochwalę się jednak pewnym życiowym rekordem. Otóż książkę Rozmowy z Picassem, Brassai’a (Gyula Halasz) czytałem – sic! około 6 lat!! Tak! sześciu lat. Zacząłem czytać podczas wyjazdu na Ukrainę, w 2005 roku. Czytać dużo powiedziane, ale jednak. Skończyłem również podczas jednego z kolejnych wyjazdów na Ukrainę w 2011 roku. Dlaczego tak długo? Primo po pierwsze, jak mawiał klasyk – nie lubię twardych okładek, a tu jeszcze obwoluta. Mam wydanie PIW z 1979 r. W podróży są udręką, ponieważ trudno taką książkę upchnąć w bagażu. Sekundo – książka nie opuszczała plecaka, dlatego czytana była tylko podczas wyjazdów. Drugim rekordzistą jest znakomita pozycja: Berlin Aleksanderplatz, dzieje Franciszka Biberkopfa, Alfreda Doblina. także 1979 rok, Czytelnik, twarda okładka, żółte kartki. Na usprawiedliwienie dodam, że długie czytanie było kolejnym razem, bo któż z nas, nie wraca wielokrotnie do ulubionych pozycji.

        • Gandalf Gandalf pisze:

          Yogi, historia z Ukrainą jest świetna! I ten plecak z książką na stanie 🙂 Super! Ja takich rekordów nie mam, ale zdarza mi się czytać książkę długo, kiedy mam ją na stanie w aucie i czytam w różnych „wolnych” chwilach. Oczywiście są to zawsze pozycje lekkie i mało wymagające.
          A wracać…. hmmm….. fajnie wraca się do ulubionych książek, podobnie, jak do ulubionych miejsc. I w jednym i w drugim przypadku zawsze jest inaczej, na inne rzeczy zwracamy się uwagę, co innego nas zachwyca, co innego wzrusza…Szczególnie czuć to po latach przerwy.

  17. Avatar Erni2015 pisze:

    Najważniejsze, żeby nie mieć alergii na samo czytanie…

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Erni, ja mam nadzieję, że alergia na czytanie mija wraz z obowiązkowymi lekturami szkolnymi 😉 Choć są oczywiście takie, które czyta się z przyjemnością.

  18. Avatar Marek pisze:

    Jeszcze jeden aspekt na plus dla ebooków – nie zawierają alergenów. Moje dzieci mają problem z czytaniem książek z biblioteki ze względu na uczulenie.
    Problem z ładowaniem nie dotyczy czytników ebooków tylko tabletów i komórek. Czytnik naładowany prze wakacjami został doładowany tydzień po powrocie, a korzystały z niego 2 osoby
    Z czytaniem bez światła jest tez różnie. Nowe czytniki mają własne oświetlenie ale stare nie. Tablety i komórki świecą tak, że mogą oczy wypalić.
    Wadą czytnika jest utrudnione zaglądanie na koniec czy początek książki ale też można sobie z tym poradzić.
    Cena ebooków mimo 23% VAT jest z reguły dużo niższa niż książek papierowych nawet jeśli chodzi o nowości. Jestem fanatykiem czytania w każdej postaci ale obecnie czytam tylko na czytniku

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Marku, dzięki za wpis. Nie wpadły mi do głowy „książkowe alergeny”, a jest to ważne. Dobrze, że to poruszyłeś i fajnie, że ludzie mający takie problemy, mają alternatywę w postaci czytników.
      Co do rozładowywania czytników, to każdy prędzej, czy później rozładuje się 🙂 i dlatego w tym aspekcie książka ma większą moc 🙂
      Super komentarz! Jeszcze raz dzięki.

      • Avatar Marek pisze:

        Owszem rozładuje się, ale jeżeli to następuje raz na miesiąc, to spokojnie można zaplanować ładowanie tak by nie przeszkadzało to w czytaniu. Dotyczy to oczywiście czytników z e-inkiem. Te z LCD wymagają częstego ładownia i tu może pojawić się problem nagłej konieczności przerwania czytania w pół słowa

        • Gandalf Gandalf pisze:

          Marku, dzięki za komentarz 🙂 i za naprawdę cenne uwagi.

        • Avatar Yogi pisze:

          W czytnikach z e-ink problem ładowania praktycznie nie istnieje. Komfort czytania w porównaniu z LCD nieporównywalnie na plus dla czytnika. To dwa światy. Poza tym, doładować można dziś wszędzie, gdzie jest dostęp do USB. USB, to nie to samo co ładowarka, ładuje się dłużej, ale z powodzeniem do ładowania można użyć ładowarki USB do smartfona iPhone, Sony – sprawdzone. Wszystkie mają 5V i od 1000 mA do 2500 mA, wobec 5,0 V 1000 mA Amazona. Szkód nie odnotowałem 🙂

  19. Avatar Cypis pisze:

    Długo się wahałem zanim nie zakupiłem Kindla. Ale zakupu nie żałuję. Zwłaszcza, że nie dałem się przekonać do kupna tabletu ZAMIAST Kindla. Zdarza mi się używać tak tabletu, jak i laptopa czy smarfona. Mam problemy z bólami głowy i oczami. Dlatego pewnie odczuwam te różnice dużo mocniej. Jeśli czytnik to TYLKO dobry jakościowo specjalistyczny czytnik z e-inkiem.

    Co do samego wyboru ebook czy książka: zależy od sytuacji. W podróży zdecydowanie Kindle działa lepiej niż książka papierowa. Zwłaszcza, że nie muszę się z góry decydować, co zechcę czytać. Jeśli ktoś czyta także po angielsku, zaleta Amazonu jest olbrzymia. Można dostać kupę książek nawet za darmo i to wcale nie jakichś śmieci. Natomiast książka papierowa daje poczucie wolniejszego upływu czasu, inaczej się ją trzyma, inaczej się do niej zagląda, inaczej zaznacza fragment, na którym się skończyło. No i dużo lepiej robi się notatki i ma się w nie potem wgląd.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Drogi Cypisie, z całą pewnością darmowe lektury są mile widziane 🙂 Niestety wydawcy tradycyjnych książek pewnie nigdy nie będą mogli sobie pozwolić na takie gesty. Wiadomo – koszty.
      Osobiście ujęło mnie w Twoim komentarzu „poczucie wolniejszego upływu czasu” podczas czytania tradycyjnej książki. Bardzo mi się podoba to stwierdzenie, bo tak rzeczywiście jest. Czytam zarówno książki, jak i e-booki a nigdy o tym nie pomyślałam. Od dziś jeszcze bardziej będę delektowała się książkami 🙂 Dzięki za komentarz.

  20. Avatar Karol pisze:

    Należy wziąć jeszcze pod uwagę względy ekologiczne. Druk książki wymaga wycinki drzew, całego systemu ich druku, magazynowania i dystrybucji. To wszystko pochłania masę energii. Produkcja e-booka również pochłania energię, ale czy więcej niż tysiące książek, które mogą się w nim znaleźć? W to akurat wątpię. Myślę więc, że dla osób myślących bardziej proekologicznie, e-book jest jedyną opcją. Oszczędzajmy drzewa i inne zasoby, które wykorzystywane są przy druku książek.

    • Avatar Erni2015 pisze:

      W tej kwestii względy ekologiczne powinni sobie wziąć do serca urzędnicy, na potęgę stosujący zbędną papierologię na każdym kroku.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Karolu, trochę mi głupio, że nie wzięłam pod uwagę ekologii. Pewnie dlatego, że nie czuję się mocna w tym temacie. Cieszę się jednak, że Ty to zrobiłeś 🙂 Dzięki za świetny i celny komentarz.

  21. Avatar Agnieszka pisze:

    Prowadzenie takiego pojedynku nie ma sensu. Nic nie zastąpi klasycznej książki. Jej materialność jest nieoceniona. Wspomniane wcześniej: zapach, ciężar, struktura wyczuwalna pod palcami, szelest kartek. Ale podobnie jak dawniej pojawiły się „wydania kieszonkowe”, mniejsze, lżejsze i tańsze (!!!), tak teraz mamy e-booki. W wielu sytuacjach są wygodniejsze: na wakacjach, w tramwaju, autobusie itd. Nie ogranicza mnie wyporność torby, walizki i moje „kwalifikacje” tragarza (a raczej ich brak:)) , a zakup nowych tytułów nie spowoduje konieczności opłacenia nadbagażu. Na wakacje zabieram około 10-12 książek ponieważ to jedyna okazja nadrobić wszystkie zaległości. Czytnik e-booków jest w takich sytuacjach moim zbawieniem – lekki, pojemny, z możliwością dokupienia interesujących tytułów nawet wtedy, gdy jestem na końcu świata!
    Forma ma znaczenie, ale w przypadku książek ważniejsza jest treść.
    Najważniejsze, że kochamy książki. Lepszą formę, niech każdy wybierze sam.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Agnieszko, ja uważam, że taki pojedynek ma sens 🙂 Twój komentarz mnie w tym utwierdza, a dokładnie to, że w przypadku książek ważniejsza jest treść niż forma, jak piszesz, i to, że kochamy książki. Ujęłaś to idealnie. Nic dodać, nic ująć. Dzięki za wpis 🙂

  22. Gandalf Gandalf pisze:

    Drogi Erni2015, pięknie powiedziane, ale czy nie myślisz, że warto też iść z duchem czasu?

    • Avatar Erni2015 pisze:

      Z duchem czasu idziemy codziennie, korzystając z coraz wymyślniejszych urządzeń niewątpliwie ułatwiających nam życie. W dobie smart-wszystkiego niech chociaż książka pozostanie książką.

  23. Avatar Erni2015 pisze:

    Prawdziwym domem ducha literatury jest tylko i wyłącznie tradycyjna książka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.