Najlepsze książkowe debiuty 2016 – TOP 7

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
2 komentarze
Udostępnij:

To już ostatni wpis podsumowujący 2016 rok, obiecuję! Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie napisać kilku słów o najciekawszych literackich debiutach 2016 roku. Spośród wielu książek, które ukazały się na rynku w minionym roku, debiutanckie powieści i ich autorzy zasługują na szczególną uwagę. Kiedy sięgam po pierwszą książkę pisarza, czuję taki miły literacki niepokój. Po skończeniu lektury wrażenia są różne. W tym wpisie podzielę się z Wami debiutami, które z jakiegoś powodu mnie urzekły. Książkami, które spodobały mi się najbardziej. Półki literackie są różne, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. 

1. „Droga do domu”

premiera: czerwiec 2016

Tę powieść dostałam w nietypowy sposób. Konkretnie to wręczono mi coś cienkiego, ładnie zapakowanego. Prezent nie przypominał gabarytami książki. Była to wydrukowana okładka i bon. Urodziny mam w maju, a książka Yaa Gyasi miała ukazać się w czerwcu. Nie mogłam się doczekać… Kiedy w końcu prezent dopełnił się, odpłynęłam! „Droga do domu” to jeden z debiutów, który mnie ujął. Jeśli Yaa Gyasi napisze kolejne książki w tym stylu, będzie miała we mnie wierną czytelniczkę.

Gyasi zabiera czytelnika w niesamowitą podróż przez kontynenty i wieki. XVIII wiek, Złote Wybrzeże. Życie w afrykańskich plemionach toczy się według odwiecznych praw i zwyczajów. Kobieta z plemienia zamieszkującego region Asante ma dwie córki, mają na imię Effia i Esi. Los sprawia, że siostry nie wiedzą o swoim istnieniu i należą do dwóch walczących plemion – Fante i Asante. Ich dzieciństwo jest rożne, tak jak różne są ich dalsze losy. Effia wychodzi za mąż za Jamesa Collinsa, angielskiego kolonizatora i dowódcy Twierdzy. Esi zostaje uprowadzona, trafia do niewoli i zostaje sprzedana do Ameryki. Główne bohaterki Yaa Gyasi żyją w różnych światach, rodzą dzieci. Przychodzą na świat ich wnuki i tak drzewo genealogiczne rozrasta się, aż sięga ośmiu pokoleń. Kolejne rozdziały „Drogi do domu” zatytułowane są imionami kolejnych bohaterów, których pisarka płynnie wprowadza. Wystarczy jej kilka stron, żeby poruszyć czytelnika i sprawić, by nowe postaci nie były obce. Ich historie są pełne emocji i wydarzeń, które nieraz trzymają w napięciu. Zasady, miłość, walka, rozczarowania, zaangażowanie, dokonania, niewolnictwo, rasizm i wolność. Wszystko przeplata się na zachodzie Afryki i w Ameryce, a historia zatacza koło…

2. „Dziewczyna z ogrodu”

premiera: luty 2016

Parnaz Faroutan mieszka z mężem i córką w Los Angeles. Pisarka urodziła się w Iranie i spędziła tam wczesne dzieciństwo. „Dziewczyna z ogrodu” to powieść zainspirowana historią jej własnej rodziny. Debiutancka powieść Parnaz Faroutan to opowieść, która opiera się mocno na wartościach, które wiążą się z dawnym porządkiem świata. Mieszane społeczeństwo, religijność, każdy ma swoje życie i swoją mocno określoną rolę. W takim świecie można jak najbardziej funkcjonować, można nawet dobrze się w nim czuć. Jednak, kiedy do głosu dochodzą autonomiczne i silne pragnienia człowieka, nie jest to łatwe.

Asher Malacouti to głowa zamożnej, żydowskiej rodziny mieszkającej w miasteczku Kermanszah w Iranie. Jedyne, czego brakuje Asherowi do pełni szczęścia, to syn. Niestety jego młoda żona, Rakhel, nie może urodzić mu potomka. Marzy o tym, żeby uszczęśliwić męża, jednak mimo starań nie zachodzi w ciążę. Sytuację pogarsza fakt, że dziecka spodziewa się jej szwagierka, Chorszid. W domu narasta napięcie i konflikty. Rakhel trudno pogodzić się z sytuacją, tym bardziej, że jej mąż chce poślubić inną kobietę…

„Dziewczyna z ogrodu” to ten rodzaj literatury, dzięki któremu odkrywamy inny świat, a nasza wyobraźnie dostaje ogromny bodziec do działania.

3. „Historia pszczół”

premiera: kwiecień 2016

Sięgając po „Historię pszczół” nie zdawałam sobie sprawy, że pszczoły to aż tak fascynujące stworzenia! Oczywiście Maja Lunde nie pisze tylko o pszczołach, ale właśnie one są wspólnym mianownikiem trzech historii, które autorka opowiada. Pomysł na napisanie „Historii pszczół” wpadł do głowy Lunde po obejrzeniu dokumentu o masowym ginięciu pszczół. Temat zafascynował ją do tego stopnia, że zaczęła czytać o życiu pszczół, o ważnej roli, jaką odgrywają, o pracy pszczelarza. Efekt? „Historia pszczół” okazała się bestsellerem.

Pisarka zaprasza czytelnika do trzech różnych światów. W jednym pokazuje przyszłość – rok 2098 i Chiny, które jako jedyne radzą sobie po ekologicznej katastrofie. Bohaterem jest Tao, który pracuje, ręcznie zapylając drzewa. Inna rzeczywistość to przeszłość – Anglia, Herdfordshire, 1852 rok. Tu czytelnik poznaje Williama pogrążonego w depresji. Jego najbliżsi próbują pomagać mu i starają się normalnie żyć, choć sytuacja jest trudna. Pewnego dnia William sięga po książkę o pszczołach, która zmienia jego życie. Kolejna historia osadzona jest we współczesnym świecie, w USA. Skupia się ona na George’u, hodowcy pszczół z Ohio. Pszczelarz ma ponad 700 uli i pragnie, aby w przyszłości jego jedyny syn wszystko przejął. Niestety pszczoły zaczynają masowo ginąć…

Maja Lunde swoją debiutancką powieściną zachwyciła świat. Jej książka jest mądra, ale nie przemądrzała. Z wyczuciem wplotła w fabułę fakty naukowe dotyczące pszczół. Ciekawie przekazała rolę tych owadów w życiu człowieka. Jednak przede wszystkim pokazała jak bardzo jesteśmy związani z naturą i jak mało bez niej znaczymy. Na koniec dodam, że Maja Lunde nie jest debiutantką w dosłownym tego słowa znaczeniu, ponieważ w swoim literackim dorobku ma książki dla dzieci. „Historia pszczół” to jej debiut dla dorosłych.

4. „Światło między oceanami”

premiera: październik 2016

Gdybym miała jednym słowem określić ten debiut, to najbardziej pasuje słowo „poruszający”. M. L. Stedman pochodzi z Australii Zachodniej, ale od wielu lat mieszka w Londynie. Pracowała jako prawnik, jednak cały czas coś ją ciągnęło w stronę pisania. Zrobiła kilka kursów i spróbowała swoich literackich sił. Pojawiły się pierwsze opowiadania. W końcu przyszedł czas na debiutancką powieść – „Światło między oceanami”. Stedman nie napisała powieści, siedząc za biurkiem czy na kanapie (choć tam też pisała). Odwiedzała latarnie morskie Leeuwin i Cape Naturaliste. Przesiadywała w archiwach państwowych, gdzie czytała stare dzienniki i korespondencję. Wybrała się nawet do Trinity House w Londynie, miejsca poświęconego bezpiecznej żegludze i marynarzom. Historia, którą stworzyła, powstawała kawałek po kawałku. Pisząc ją, Stedman sama nie wiedziała jak skończy się ta opowieść. Prawa do ”Światła między oceanami” kupili wydawcy z 41 krajów. Powieść przetłumaczono na 40 języków. Choć w książce M.L. Stedman nie ma złych bohaterów, książka jest smutna. Porusza do głębi i szarpie czytelnika za najwrażliwsze struny emocji. Na pewno inaczej zareagują na „Światło między oceanami” mężczyźni, a inaczej kobiety. Pewne jest jednak to, że choć to literatura z kobiecej półki, nikogo nie pozostawi obojętnym. Opowieść M. L. Stedman pokazuje jak jeden wybór może zmienić życie kilku osób. Jak jedna decyzja dobrych ludzi może doprowadzić do dramatycznych sytuacji. Pisarka dotyka też siły miłości, tej między kobietą a mężczyzną i tej matczynej. Do czego jesteśmy się w stanie posunąć, żeby być szczęśliwym?

Tom decyduje się na przyjęcie posady latarnika na niewielkiej wyspie. Jego świeżo poślubiona żona marzy o dziecku. Niestety Isabel traci ciążę. Kobieta załamuje się. Kiedy nie ma już nadziei, wydarza się cud. Do brzegu wyspy przybija łódka, a w niej martwy mężczyzna i niemowlę. Od tej chwili życie Isabel i Toma zmienia się… Jednak nie tylko ich świat wygląda inaczej.

5. „Małe eksperymenty ze szczęściem. Sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 83 i 1/4”

premiera: maj 2016

Komu można przypisać książkę „Małe eksperymenty ze szczęściem. Sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 83 i 1/4”, nie do końca wiadomo. Próby znalezienia Hendrika Groena nie powiodły się. Mimo sukcesu dziennika autor nie ujawnił się. Jeśli jest on jednocześnie bohaterem książki, to mieszka gdzieś na przedmieściach Amsterdamu w domu starców. Hendrik Groen nie jest staruszkiem, który w fotelu, w ciepłych kapciach i z pilotem w ręku czeka na śmierć. Absolutnie! To dziadek, który ma w sobie niekończącą chęć do życia mimo smutnego losu, który go spotkał. Potrafi podchodzić z humorem do codzienności i innych pensjonariuszy. Ma dystans do siebie i umie szczerze się śmiać. Jest bystry, spostrzegawczy, zbuntowany, rezolutny, spontaniczny…

„W oczach ludzi wokół mnie widzę już tylko obojętność. To oczy ludzi, którzy od filiżanki kawy przechodzą do filiżanki herbaty, a potem od filiżanki herbaty do filiżanki kawy. Może nie powinienem tak narzekać. Zamiast tego bardziej się przyłożyć, by każdy następny dzień był wart przeżycia. Albo przynajmniej jeden na dwa”.

Każdego dnia znajduje powód, dla którego żyć. Hendrik Groen to jedna z tych osób, która ma receptę na szczęście. Jego dziennik – pisany dzień po dniu, przez cały rok – to lektura, która nie wbija w fotel. Nie ma trzęsienia ziemi, nie ma fajerwerków. Jest jednak to coś, co sprawia, że czytając, uśmiechamy się z czułością i mamy ochotę na herbatę w towarzystwie tego niezwykłego staruszka.

W listopadzie ukazał się drugi dziennik Hendrika Groena – „Dopóki życie trwa. Nowy sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 85”.

6. „Wdowa”

premiera: wrzesień 2016

Fiona Barton pracowała jako reporterka dla Daily Mail, Mail on Sunday oraz Daily Telegraph. Mimo tego, że jej praca była doceniana i nagradzana zrezygnowała z dziennikarstwa. Została wolontariuszką na Sri Lance i napisała książkę. „Wdowa” nie jest debiutem, który powstał pod wpływem impulsu. Pomysł na tę książkę pojawił się wiele lat wcześniej. Fionę Barton od dawna zastanawiało jak radzą sobie najbliżsi osób oskarżonych o makabryczne zbrodnie. Właśnie dlatego bohaterka tej debiutanckiej powieści to kobieta uwikłana w taką sytuację.

Jean Taylor to przykładna żona, zakochana, podporządkowana. Z zawodu fryzjerka, nie aspiruje do rzeczy wielkich. Kobieta ufna i prostolinijna. Mąż Jean, Glen, to czarujący mężczyzna pracujący w banku. Wydaje się, że życie Taylorów jest szczęśliwe, jednak tylko do pewnego momentu… Glen ginie w wypadku. Nie to jest jednak dramatem. Jean odwiedza reporterka, prosząc o rozmowę. Jean z niezauważalnej pani domu staje się obiektem zainteresowania mediów. Ma to związek ze sprawą zaginionej dziewczynki. „Wdowa” Fiony Barton to trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Autorka-dziennikarka wciąga czytelnika nie tylko w świat Jean, ale też w śledztwo i współpracę reporterów z policją.

7. „My, marzyciele”

premiera: listopad 2016

The Guardian poprosił niedawno Imbolo Mbue o napisanie tekstu o jej włosach. Ona temat pociągnęła dalej i opowiedziała swoją historię. Opowiedziała o Kamerunie, o tym, jak to jest być mniejszością… Wracając jednak do debiutu Imbolo Mbue… Nie dziwi fakt, że bohaterowie książki to małżeństwo pochodzące z Kamerunu, które pragnie śnić amerykański sen. Jende i Neni wraz z synkiem, mieszkają w Nowym Jorku. Marzą o legalnym pobycie. Wierzą, że Ameryka da im to wszystko, o czym w swoim kraju mogliby tylko śnić – pracę, dom, lepszy start dla dzieci. Wydaje się, że szczęście się do nich uśmiecha. Jende zostaje szoferem Clarka Edwardsa, persony w firmie Lehman Brothers. Wkrótce państwo Edwards proponują także pracę Neni. Dobra passa kończy się, kiedy Clark Edwards traci intratne stanowisko. Amerykańska sielanka Jende’a i Neni zamienia się w koszmar.

Imbolo Mbue w debiucie „My, marzyciele” poruszyła wiele ważnych i uniwersalnych kwestii: pułapki dobrobytu, zgubne ambicje, pogoń za marzeniami, poszukiwanie siebie i swojego miejsca.

Znacie te debiuty? Zrobiły na Was wrażenie? A może macie swoje propozycje? Piszcie w komentarzach, zachęcam!

Udostępnij:
9 lutego 2017

2 odpowiedzi na “Najlepsze książkowe debiuty 2016 – TOP 7”

  1. Avatar Zielona sukienka pisze:

    Maja Lunde czy Hendrik Groen? Eh… Oby więcej takich dylematów:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.